Nie należałam nigdy do rzeszy ludzi
cierpiących w upały, a mój ulubiony odpoczynek to - mniej więcej
- śródziemnomorska temperatura i jazda rowerem w samo południe ;)
Chyba takie upodobania nie zmieniają się znacznie z wiekiem, bo
moja mama również jest w stanie porządnie zmarznąć przy 20oC
;) Czasami jednak nawet my lubimy wrażenie chłodzenia (szczególnie
stóp i szczególnie w ciąży). Rozumiem też, że niekiedy do
dyskomfortu doprowadza np. samo uczucie bycia nieświeżym albo
nasilający się w wyższej temperaturze świąd skóry atopowej.
Z każdej z tych sytuacji można
odrobinę sobie pomóc kosmetykami.
Oszukać receptory
Najłatwiej i stosunkowo najtrwalej (na około ok. 40 minut) można schłodzić się po prostu kosmetykiem chłodzącym. W składzie większości takich kosmetyków znajdziemy mentol albo wyciągi z roślin będące
jego źródłem (nie jest to jedyny związek o takim działaniu, ale
z pewnością najpopularniejszy). Mentol, w uproszczeniu, działa w
ten sposób, że pobudza receptory zimna (aktywuje proteiny TRPM 8 i
TRPM1), co sprawia, że nasz układ nerwowy reaguje, jak byśmy
odczuwali chłód. Jest ,,przyjaznym oszustem” jeszcze z jednego
powodu – działa lekko przeciwbólowo i przeciwświądowo.
jeden z izomerów mentolu [Wikipedia]
Jeśli mamy swoje ulubione kosmetyki, a
chciałybyśmy, żeby choć trochę chłodziły, warto pokusić się
o dodanie mentolu lub olejku z mięty (kosztuje w
aptekach grosze) lub eukaliptusa. Szczególnie polecam do żelu pod prysznic i szamponu.
Jeśli dysponujemy czystym
krystalicznym mentolem, warto pamiętać o tym, że lepiej rozpuszcza
się alkoholu niż wodzie i żeby sprawdzić, jaka zawartość nas
urządza (zaczynamy od ok. 0,1%) - dodany w nadmiarze działa
dokładnie odwrotnie, a że każdy jest wrażliwy w innym stopniu...
Ciekawostka – porażające uczucie nawilżenia, takiej ,,chłodnej wody wnikającej w skórę”, które towarzyszy aplikacji kremów nawilżających, również jest sztuczką osiąganą przez dodanie niewielkiej ilości mentolu do składu. Nawilżenie skóry nie daje aż tak spektakularnego odczucia ;)
Osuszyć (i złagodzić)
Kąpiel w płatkach owsianych i mące
ziemniaczanej to nie tylko sztuczki dla atopików i małych dzieci.
Owszem, wydatnie zmniejszają poziom marudzenia obu grup podczas
upału (sprawdzone na ludziach i ludzikach), ale poza łagodzeniem
świądu mają jeszcze dwa atuty:
- chronią przed wysuszeniem (tj. utratą wody z naskórka)
- zmniejszają wrażenie ,,lepkiej od potu” skóry
Od biedy może być też woda pozostała
po gotowaniu produktów zbożowych (ryżu, makaronu, kaszy) albo
ziemniaków. Sama najczęściej używam po prostu mąki ziemniaczanej
- nie gotuję krochmalu, tylko wrzucam 4 czubate łyżki do letniej
kąpieli. Na skórze pozostaje cienka warstwa ,,pudru”, która absorbuje wilgoć i sprawia, że skóra jest matowa i mniej kleista.
Mąka daje radę także, kiedy
,,przypudrować się” nią na sucho. Mam ją zawsze (w małym
słoiczku, rzecz jasna ;) w torebce i nie jeden raz uratowała mi
skórę przed otarciem. W chwili kryzysu wolę oprószyć nią stopy
niż założyć plaster (który i tak przesunie się po niecałym kilometrze ;).
,,Zamglone” działanie mgiełki
Odparowanie potu umożliwia schłodzenie
się. Mniejszy, ale również odczuwalny efekt daje odparowanie z
powierzchni skóry czego innego – mgiełki. Ciecz, żeby zmienić się w gaz, ,,zabiera" nam trochę energii, czyli ciepełka. Już sama aplikacja
jest przyjemna, a zważywszy na to, że nanosimy w ten sposób bardzo
cieniutką warstewkę, parowanie przebiega błyskawicznie i
błyskawicznie przynosi chwilę ulgi.
moje ulubione letnie mgiełki: woda różana, Apis z wodą z gałązek oliwnych i woda-panthenol
Zmysły a percepcja
Spójrzcie kiedyś na kosmetyki,
reklamowane jako letnie, które mają kojarzyć się z chłodzeniem –
wiele z nich jest przezroczystych jak kostki lodu albo podbarwionych
na kolory chłodnego morza albo zieleni (jak liście dające cień).
Częściej mają przenikliwy zapach ziół i cytrusów. Ich
konsystencje są raczej wodniste lub suche niż kremowe i bogate.
Widocznie stosunkowo łatwo wykorzystać zmysły jako naszego
sprzymierzeńca , żeby czuć się chłodniej i bardziej świeżo. I chyba coś w tym jest, skoro w letnim sezonie z półek perfumerii masowo znikają orzeźwiające cytrusy niż słodkie i ciepłe otulające wonie.
przyjemnie użyć ich latem: żel pod prysznic Crabtree & Evelyn Indian Lime, rozmarynowy szampon Garnier, normalizujący balsam do włosów EcoLab
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńO tak, mieszkanie z nieodpowiednim ,,klimacikiem" potrafi obrzydzić żywot! ;)
Usuń...a właściwie to czemu mój komentarz jest usunięty? Napisałam coś nie tak? ;P
UsuńFaktycznie! Przypadek (albo lunatykowalam przy kompie ;)
UsuńGenialny post! Podziwiam! :)
OdpowiedzUsuń