poniedziałek, 11 lipca 2016

Coś ważnego o składzie INCI (czego możecie nie wiedzieć)

czyli: co wspólnego ma skład podany na opakowaniu kosmetyku ze złudzeniem optycznym?

Umiejętność czytania składu kosmetyków to dość ważna rzecz. Pozwala chronić swoje zdrowie – unikamy składników, na które wiemy, że jesteśmy uczuleni, czy z których powinnyśmy zrezygnować, będąc w ciąży lub podczas terapii jakiegoś schorzenia. Pozwala świadomie wybrać taki zestaw surowców, który jest zgodny z naszymi upodobaniami, przekonaniami, potrzebami. Pozwala na logikę ocenić, czy płacimy głównie za wodę z parafiną czy za substancje czynne.
Ale... czyżby to ostatnie nie było wcale takie oczywiste?

W sieci często spotyka się stwierdzenie, że składniki pojawiające się w składzie przed zapachem są obecne w preparacie w dość sensownej ilości, a te pojawiające się po nim – nie.

PRAWO mówi o tym tak: ,,Składniki w wykazie wymienia się w porządku malejącym, według masy w momencie ich dodawania do produktu kosmetycznego. Składniki o stężeniu mniejszym niż 1 % mogą być wymienione w dowolnej kolejności po składnikach, których stężenie jest wyższe niż 1 %”
[ROZPORZĄDZENIE PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY (WE) NR 1223/2009 z dnia 30 listopada 2009 r. dotyczące produktów kosmetycznych, Art. 19, 1 g)]
To samo rozporządzenie nie wspomina o zawartości zapachu w kosmetykach, chyba, że substancja, która pełni jego rolę podlega ograniczeniom i musi być wymieniona z nazwy (a nie jako parfum lub aroma).

Stan faktyczny
Stwierdzenie o zawartości substancji czynnych opiera się na, nie do końca słusznym, założeniu, że jesteśmy w stanie dociec, ile zapachu władował producent do kosmetyku i czy umieścił go w składzie na miejscu zgodnym z recepturą (wszak nie musi).

Popatrzmy na przykładowy (fikcyjny) skład kremu, zwracając uwagę na wytłuszczone składniki:
Aqua/Water, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Shea Butter, Cetyl Alcohol, , Myreth-3 Myristate, Propylene Glycol, Hyaluronic Acid, Beeswax, Rosa Canina Fruit Extract, PEG-100 Stearate, Cl 77891/Titanium Dioxide, Glyceryl Stearate, Yellow 6, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Dimethiconol, Sodium Hydroxide, Phenoxyethanol, Adenosine, Tocopheryl Acetate, Caprylyl/Glycol, Capryloyl Salicylic Acid, Parfum/Fragrance

Jakie jest Wasze wrażenie? To dobry czy zły skład? Ile jest w tym kremie kwasu hialuronowego i ekstraktu z róży? Więcej niż zapachu?
A jeśli powiem Wam, że krem zawiera: 0,1% kwasu hialuronowego i 0,1% ekstraktu z róży, i 0,95% zapachu, będziecie zaskoczeni? Tymczasem sporo jest przypadków, że substancja czynna, której jest mniej (i to kilkakrotnie mniej!) od zapachu, może być – i prawdopodobnie będzie – wypisana przed nim.


które z środkowych kółek jest większe - w ,,kwiatku" u góry, a może na dole?

Oto właśnie iluzja – iluzja rozsądnej ilości substancji czynnej, której chętnie (i naiwnie), jako konsumenci, ulegamy.

Czy w ogóle jesteśmy w stanie stwierdzić na podstawie składu podanego na opakowaniu, w jakich widełkach stężenia substancji się znajdujemy?

Niestety, prawo producenta do wypisania składników obecnych w kosmetyku w ilości mniejszej niż 1%, w dowolnej kolejności, sprawia, że stwierdzenie, jaka jest ilość substancji czynnej, jest bardzo trudne albo niemożliwe. Osoby zajmujące się zawodowo produkcją kosmetyków (albo namiętni hobbyści) wiedzą mniej więcej, jakie przedziały stężeń faz: tłuszczowej i wodnej, emulgatorów, kondycjonerów i dodatków, stosuje się w produktach danego rodzaju. Jeśli skład produktu jest względnie prosty, a gdzieś pomiędzy nimi znajdzie się ciekawy olejek, nawilżacz czy ekstrakt, pozwala to przypuszczać, że jest go więcej niż 1% czy jego nędzny ułamek ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz