Żeby zacząć porządnie, zaczynamy od mycia. Mycie skóry i ciała to mechaniczne i chemiczne
działania, które mają pozbawić skórę i włosy brudu, potu,
nieświeżego naskórka, nadmiaru łoju, bakterii, warstwy kosmetyków
i czego tam dusza zapragnie.
Niektóre z tych substancji są całkiem
nieźle rozpuszczalne w wodzie – co ma praktyczne znaczenie - chcąc
pozbyć się zapachu swojego potu, wystarczy wziąć prysznic – i
zadziała, nawet jak w domu (hipotetycznie) skończyło się mydło.
Nadmiar łoju lub tłustawy brud to
jednak inne dzieje. Te się w wodzie nie rozpuszczają. Mhm, mhm,
piszę skrajne oczywistości, mydło zostało wynalezione, żele
wszelkiej maści, szampony, balsamy i odżywki myjące też.
Myślę jednak, że fajnie jest
wiedzieć, jak to działa. Trochę jako ciekawostka, trochę, żeby
ruszyć głową a trochę, żeby wprowadzać w życie drobne
urozmaicenie.
Jeśli dwie substancje nie mieszają
się z sobą i w sobie nie rozpuszczają, to jest to istotna
informacja o ich budowie – ta budowa będzie skrajnie różna.
(uwaga, megaprofesjonalne ilustracje w natarciu)
Oto woda:
Ten uroczy miś to woda właśnie. U
wody, biorąc rzecz najogólniej, cząsteczka jakaś ogromna nie
jest. Nie jest też symetryczna i dzieje się w jej cząsteczce
ciekawa rzecz – uszka misia, czyli atomy wodoru, mają lekko
dodatni ładunek, a łepetyna misia, czyli tlen, a dokładniej jej
przeciwległy kraniec – ujemny. Zjawisko tego typu nazywa się
polaryzacją. Taka budowa gwarantuje wodzie eleganckie rozpuszczanie
związków o budowie jonowej (czyli zbudowanych z części o ładunku
dodatnim połączonych z częściami o ładunku ujemnym, jak np. sól
kuchenna, sól Epsom) lub po prostu polarnych (jak np. alkohol,
kwasy, wodorotlenki).
Tłuszczyk (tutaj wzór ogólny,
wiązania C-H dla estetyki i ogólnej przejrzystości wywaliłam, acz
gdyby chcieć być konsekwentnym, tez powinny być kreski),
przeciwnie, cząsteczkę ma dość dużą. Ba, większa niż na obrazku, bo czarno-czerwone (tj. węglowo-wodorowe) łańcuchy zostały skrócone (w rzeczywistości mogą być nieznacznie lub znaaaacznie dłuższe ;) Ponadto, jako całości
czasteczki, nie da się przypisać mu dużej polaryzacji bo wystające
długie łańcuchy C-H są niepolarne. Jako, że budowa jest totalnie
inna, nie ma co mówić o rozpuszczalności tłuszczu w wodzie.
Gdy chcieć w jakiś superuproszczony
sposób wyobrazić sobie jak obie cząsteczki wyglądają, można by
narysować je tak:
na lewo woda na prawo tłuszcz.
Woda to tworek polarny, lubiący i
chętnie rozpuszczający polarne i jonowe związki. Tłuszcz to duży,
niezgrabny twór o nieokreślonym kształcie, polarny bardzo słabo.
Ja skłonić jedno (woda) do zmycia
tłuszczu, z którym ona się nie zmiesza? Nie ma rzeczy
niemożliwych, w jednym związku występują różnego rodzaju
ugrupowania i wiązania. Myjemy się za pomocą kogoś takiego
(surfaktant) :
Poza tym, że można go pokojarzyć z balonikiem na sznurku, wygląda jak jedno i jak drugie. Jest
fragment fioletowy (to jest hydrofilowy ;) (nie piszę i nie oznaczam, że polarny, bo może
być też jonowy – chodzi tylko o to, że skłonny do rozpuszczania
się w wodzie), jest i hydrofobowy łańcuch (zygzak). Jak widać ma duże zdolności
negocjacyjne, bo jego cząsteczka jest naraz skłonna do pertraktacji
i z wodą i z tłuszczem
Działa to tak:
Środek jest jak nazwa wskazuje
powierzchniowo czynny (surfaktant, od ang. surface) Część
,,negocjatora” podobna do tłuszczu przylega do tłuszczu i
nakłania go, żeby przełamał swoje opory do wody, natomiast część
spolaryzowana skierowana w stronę wody, przekonuje wodę, że nie ma
nic strasznego w zadawaniu się tłuszczem.
,,Jestem po Twojej stronie!! - tylko moje zanadrze może Cię nieco zaskoczyć " - ach, jakie to typowe ;)
Dlaczego to jest istotne?
Bo od środka powierzchniowo czynnego
jest krok do wszystkich kosmetyków (no, prawie wszystkich ;). W następnym poście będzie więc pokrótce o tym, jak budowa środków powierzchniowo czynnych wpływa na ich właściwości i co robią poza rozpuszczaniem.