wtorek, 18 kwietnia 2017

Co tam u moich włosów? 30 dni dla włosów.

Nie pamiętam już, kiedy pisałam ostatnio o swoich włosach. Dzieje się tak z wielu powodów, a pierwszy i najważniejszy brzmi: mam wysokoporowate włosy, więc bonusy widać powoli, za to każda katastrofa jest spektakularna ;) 

Pisałam już o tym dość dawno, więc wspomnę jeszcze o tym, że suchość moich włosów pochodzi po prostu z natury. Nigdy nie odbijały (i nadal nie odbijają) światła, choć zniszczone nie są i nie dopuszczam do trzymania na głowie rozdwojonych końcówek. Nasada nie była farbowana nigdy, nie stosuję na co dzień stylizacji na gorąco, a upinam i czeszę dość delikatnie. Ostatnie miesiące dały im się jednak we znaki, szczególnie z powodu poziomu żelaza. Rzeczone żelazo rzadko kiedy mam w pięknym środeczku normy, jednak przy okazji wzbogacenia rodziny o nowego członka, mogę jeść wołowinę pogryzając suplami, a i tak nie jestem w stanie dobić nawet do dolnej granicy. Tym razem jednak hemoglobina i żelazo przebiły same siebie siebie, więc dwa tygodnie po porodzie moje włosy wołały o pomstę do nieba. Raz, że leciały na potęgę, dwa, że wszechogarniająca suchość i łamanie. Na poniższym zdjęciu (wrzesień) mam na nich 2 łyżki stołowe oleju i prawdę powiedziawszy, tylko z olejem mogłam je rozczesać. 

Reperowanie fryzury to przede wszystkim olej i suplementacja żelaza, no i podcięcie z połowy pleców do połowy łopatek. I spranie błękitu, bo zamarzył mi się róż ;) Róż nie pozostał na stałe, ale przynajmniej włosy rosły szybciutko, a ja mogłam ciachać przerzedzone po wielkim wypadaniu końce. Tutaj koniec listopada. 


 I w zasadzie dalsze miesiące można by podsumować sformułowaniem ,,olej i ciach!" ;) Postanowiłam jednak przyłączyć się do ,,30 dni dla włosów" i zrobić coś więcej. Tym razem postarałam się o włosowych ulubieńców wszech czasów i postanowiłam przez miesiąc skupić się wyłącznie na nich:



Wprawdzie odzywki Equilibra nie używam bardzo długo, podobnie jak Mill Creeka (od poczatku marca), ale zdążyłam już je poznać i bardzo polubić. Hair Chemist to natomiast moja absolutnie ulubiona marka, jeśli chodzi o pielęgnację włosów (niezmiennie od 2014 roku) i jedyną jej wadą jest słaba dostępność. Do tego, co na zdjęciu doszło także codzienne olejowanie przed myciem oraz kroplą oleju po myciu. Używałam oleju z orzechów włoskich i lnianego. 

Jaki był cały zamysł? Operacja dociążenie. Jedyną lekką odżywką w tym towarzystwie jest Equilibra - tej postanowiłam używać do mycia lub w dni, kiedy będę widziała ewidentne obciążenie (inna sprawa, że obciążenia, jak dotąd, brak). Do tego szampon bez SLES (ale Cocamidopropyl Betaine jest). Poza tym mocni zawodnicy - 2x Hair Chemist to odżywki z przewaga emolientów w składzie, wprost zabójczo dociążający miks silikonów i olei, do tego humektanty, mnóstwo pantenolu, wyciągi ziołowe i proteiny. Mill Creek to czysta natura, ale w składzie również króluje pantenol i olej. Słowem - jest ciężar. Jak to wygląda na włosach? 

 

Moim zdaniem, bardzo dobrze. Połysk jest, końce nie sterczą jak popadnie, a zważywszy na to, że zdjęcia zrobione są zaraz po myciu, jest obiecująco. Śmiem zaryzykować tezę, że moich włosów nie da się obciążyć. A przynajmniej myślę, że emolientowy kwiecień dobrze im zrobi






4 komentarze:

  1. Czym farbujesz końcówki na kolorowo? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A to różnie ;) Obecnie jest to mix turkusowego Swarzkopf Live (sama bardzo słabo barwi) i pianki Venita ,,kosmiczny błękit". Próbowałam tonerów La Riche i błękitu metylenowego, ale jak na razie pianką najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Często piszesz o włosach?
    Też mam wysokopory, więc pewnie u mnie sprawdzi się to, co u Ciebie.
    Będę zaglądać tu częściej. ;)
    Ja po porodzie zmieniłam witaminy na Gold-Vit mama. Ma w składzie biotynę. Nie chciałam, żeby mi się posypały włosy. Trochę więcej biotyny jest w DoppleHerz aktiv mama. Może Ci się przyda. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio miałam dłuższą przerwę, ale zamiar częstszego pisania jest żywy i mocny!
    Całe szczęście włosy już wróciły do normy, ale dzięki za podpowiedzenie - zawsze dobrze wiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń