piątek, 30 września 2016

Czy kosmetyki wyszczuplające działają (i jak)?

Google lubi podpowiadać różne hasła. Czasem sugeruję się nimi przy tworzeniu jakiegoś wpisu. Jedną z niezmiernie popularnych fraz jest ta przytoczona w tytule wpisu. Jeśli chodzi o działanie kosmetyków, prześciga ją tylko pytanie o ich szkodliwość.

Pojęcia ,,kosmetyki wyszczuplające", ,,ujędrniające" i ,,antycellulitowe" wydają się być czasem stosowane zamiennie. Warto zadać sobie najpierw pytanie, co chcemy osiągnąć.
Jeśli chodzi o działanie wyszczuplające – walczymy z nadmiarem tkanki tłuszczowej, a jeśli o cellulit – boli nas jej niezadowalające wizualnie rozmieszczenie (,,górki i dołki”. Cellulit jest efektem rozrostu komórek tłuszczowych w pewnych partiach ciała, połączonego z problemami z mikrokrążeniem (maleńkie obrzęki). Czasem chcemy głównie ujędrnienia skóry. 
W przypadku kosmetyków wyszczuplających, powinniśmy skupić się na składnikach czynnych, które penetrują barierę skóry i pobudzają metabolizm tkanek.
W kosmetykach antycellulitowych powinny znaleźć się substancje penetrujące barierę skóry i pobudzające (mikro)krążenie.
Kosmetyki ujędrniające powinny stymulować procesy odnowy, cudownie by było, gdyby pomogły w syntezie kolagenu i elastyny.

Dziś trochę o tych wyszczuplających.
Czy kosmetyki tego typu w ogóle istnieją? Czy te, które mamy na rynku w ogóle działają?:
Tak. Co trzeba byłoby jednak dodać – nie działają ani trwale ani spektakularnie. Powinnam dodać tak spektakularnie ,,jak twierdzi producent", a przynajmniej tak, jak zrozumiemy po pierwszym przeczytaniu informację, którą serwuje nam na opakowaniu. Kiedy ma się do zdobycia spory rynek, potrzebne są wyniki. Jakie? Spektakularne, rzecz jasna. Nikt nie chce płacić za wyszczuplenie w obwodzie pasa o 1,5 mm. To musi być co najmniej centymetr (lub centymetry).
Najprostszym sposobem, żeby sobie takie zapewnić jest podarowanie kremu kilku osobom do testów i samooceny. W ten sposób można uzyskać dwa interesujące wyniki. Jednym z nich jest jednostkowy efekt maksymalny, który kochają producenci, a drugim z nich średni, który polubiłabym jako konsument. Dość dodać, że w przypadku kosmetyków, które zaleca się wmasowywać, dobrze byłoby podać różnicę pomiędzy stosowaniem produktu i placebo (w tym wypadku bowiem placebo również może działać - nie od dziś wiadomo, że masaż potrafi usunąć spory obrzęk nóg, a więc zmniejszyć ich obwód) [1].
Wróćmy jeszcze do jednostkowego efektu maksymalnego, który najczęściej kusi nas z opakowania. Lepiej wcale na niego nie patrzyć. Wystarczy, że jedna osoba z kilkudziesięciu, które testowały produkt ma np.
- wybitne zdolności do masażu i rzeczone, puchnące nogi, z których opuchlizna łatwo schodzi pod jego wpływem
lub jeszcze lepiej:
-wielki życiowy optymizm, który pozwala jej stwierdzić po luzie w dżinsach, że z uda ubyło ze 2cm, podczas, gdy spodnie mogły się po prostu rozciągnąć ;)
Trochę sobie żartuję, ale wiadomo, że ,,statystycznie istotny" to nie to samo, co ,,widoczny gołym okiem". Poza liczbami - to, co mierzymy miarką, to tylko ubytek. Niekoniecznie ubytek tkanki tłuszczowej. 

Podstawą do twierdzenia, że kosmetyk wspomaga wyszczuplanie, jest obecność składników aktywnych, które miałyby przyspieszać metabolizm tłuszczy. Całe szczęście, tutaj producenci muszą trzymać się w ryzach, bo coraz więcej osób rzuca okiem na skład. Jest trochę substancji, które mają udokumentowane działanie w tym zakresie (tj. przyspieszania metabolizmu tłuszczy). Oczywiście nie jesteśmy, jako konsument, w stanie sprawdzić stężenia użytego przez producenta (znaczy - ok, jesteśmy, jeśli mamy własny chromatograf albo sami jesteśmy producentem czy jego technologiem, to jednak dość rzadkie przypadki ;), ale to tyczy się kosmetyków ogółem. Możemy natomiast poszukać sobie w składzie związków takich jak:

Kofeina - zawarta w ekstraktach kawy lub zielonej herbaty - związek całkiem nieźle wchłaniający się przez skórę (do tego stopnia, że można poczuć jego działanie ogólne - ok. 50% wtartej kofeiny wchłania się do krwioobiegu [2]). Rozważa się mnóstwo sposobów, jak poprawić dystrybucję w skórze [3,4], wielokrotnie stwierdzano jednak, że pobudza rozkład trójglicerydów (czyli tłuszczyku). Sam rozkład estru niestety, nie wystarczy - produkty trzeba jeszcze utlenić (spalić), żeby ponownie nie przereagowały, tworząc na nowo tłuszcz. Do kawy, zamiast ciasta, lepiej dodać ruch.

Karnityna to związek kochany przez osoby uprawiające wysiłek fizyczny, szczególnie ten, który ma prowadzić do widocznego umięśnienia (choć stosowana jest wówczas raczej doustnie). Jej działanie uzupełnia się z kofeiną z tej racji, że bierze udział w transporcie kwasów tłuszczowych do mitochondriów, gdzie są spalane. Tzn., w ten sposób działa jeden z jej enencjomerów L-karnityna.
Na marginesie, pierwsze skojarzenie z suplami na siłownię jest zadziwiające, bo związek ten jest badany i użytkowany w znacznie poważniejszych celach: znane są np. jego właściwości regenerujące obwodowy układ nerwowy [5] czy wspomagające leczenie chorób układu krążenia [6] oraz działanie ochronne przed toksycznymi związkami.

Aminofilina - czyli mieszanina związków: teofiliny i etylenodwuaminy, jest przestarzałym lekiem stsowanym w chorobach serca i płuc, za to przynosi dobre efekty stosowana na skórę w produktach wyszczuplających. Teofilina, podobnie jak kofeina jest alkaloidem purynowym wpływającym na metabolizm tłuszczu. W przykładowych badaniach, pod wpływem kremu z aminofiliną, zaobserwowano średni spadek obwodu talii o ok. 6cm większy niż w grupie wcierającej placebo [7].

Kwas glicyretynowy - związek zawarty w korzeniu lukrecji. Wpływa na aktywność kortyzolu, hormonu odpowiedzialnego za odkładanie się i rozmieszczenie tkanki tłuszczowej - stwierdzono pod jego wpływem m.in. zmniejszenie się grubości tkanki tłuszczowej na udach w testach instrumentalnych (USG) [8].

Kapsaicyna - lub wyciąg z papryczek czy pieprzu - również wspomaga redukcję grubości podskórnej tkanki tłuszczowej. Ba, w badaniach na szczurach karmionych całkiem tłusto i smarowanych kremem z tym związkiem stwierdzono nawet zmniejszenie przybierania na wadze [9]. Mechanizmu działania kapsaicyny jak dotąd nie wyjaśniono, w każdym razie przypuszcza się, że związany jest z jej działaniem na adiponektynę.

Różnego rodzaju polifenole (ich źródłem są ekstrakty roślinne np. z zielonej herbaty, winogron lub olejki eteryczne np. grejfrutowy, rozmarynowy lub jałowcowy) Działanie wykazuje  spora część tego typu związków, ale popularnością prym wiodą katechiny [10]. Działają stosowane regularnie i przez dłuższy czas. Przez cały czas chemicy i dermatolodzy dążą do opracowania układów, które zwiększą ich dostarczanie do głębszych warstw skóry.

Na koniec podrzucam link do ciekawego streszczenia [TU] Chociaż ubytek centymetrów w obwodzie  ciała po testach żelu wyszczuplającego, był raczej niewielki (0,4cm po pierwszym miesiącu i 0,2 po kolejnym), to satysfakcję deklarowało ponad 70% użytkowniczek. Może jednak kosmetyki wyszczuplające nie są tak nieskuteczne? ;)




4 komentarze:

  1. Ja nigdy nie wierzyłam w zapewnienia producentów kosmetyków wyszczuplających. Po prostu wyobrażając sobie jak ten tłuszcz nam się rozpada podczas ćwiczeń nie mogłam sobie wyobrazić tego samego podczas zwykłego smarowania. Tym bardziej, że nie wszystko przeniknie wystarczająco głęboko przez skórę żeby tak zadziałać. Teraz się nie orientuję ale kiedyś jak się przyglądałam w drogerii kosmetykom "wyszczuplającym" to większość była zwykłymi kremami nawilżającymi, bez np. składników przez ciebie wymienionych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze piszesz, polać Ci! ;)
      Z kosmetykami i ich składami bardzo często jest tak nadal, szczególnie (sic!) wśród droższych marek.
      A problem z przenikaniem przez skórę i zatrzymywaniem się w strategicznych miejscach to chyba największa bolączka producentów kosmetyków - takie choćby polifenole wybawiłyby pewnie od zmarszczek do pięćdziesiątki, gdyby tylko zechciały działać tam, gdzie ich potrzeba ;)

      Usuń
  2. Ja nigdy nie stosowalam kosmetyków wyszczuplajacych bo w sumie nie potrzebuje. Nie widziałam w składach kosmetykow żadnych subst. wymienionych przez Ciebie, poza kofeina.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie to tak różnie z nimi bywa. Rozmiar zmieniałam wiele razy w obu kierunkach, więc trochę tych kremów mi towarzyszyło na przestrzeni lat, głównie, coby skóra nie zwisała. Niestety, ujędrnienie jest chyba trudniejsze do zrobienia niż wyszczuplenie ;)
    Kofeina faktycznie jest najpopularniejszym składnikem, chociaż rozmaite ekstrakty zawierające polifenole, także mają mocną reprezentację.

    OdpowiedzUsuń