Z
grubsza wszyscy jesteśmy zapoznani z faktem, że nadmiar słońca
szkodzi skórze. Mocnej opalenizny nie uważa się już za oznakę
zdrowia, a zwyczaj używania kosmetyków z filtrem na dobre rozgościł
się w naszej kulturze. Skóra pokazuje, że ma dosyć słońca dość
szybko – potrafi zaczerwienić się, wytworzyć pęcherze,
niemiłosiernie piec i w dłuższej perspektywie przerażać przesuszeniem czy przebarwieniami. Czy zmiany zachodzące we włosach
pod wpływem słonecznych promieni również są tak widoczne? Co właściwie
dzieje się z naszymi włosami pod wpływem silnego światła?
Przede
wszystkim, pomijając perspektywę przegrzania sobie głowy, nie
chroniąc włosów, nie ryzykujemy zdrowia organizmu. Wygląd włosów
natomiast - jak najbardziej.
Promieniowanie
UV przekazuje swoją energię naszym włosom. Pod jej wpływem,
struktury obecne we włosach ulegają przemianom. Ponieważ energii jest sporo, tworzą się wolne rodniki (to taki twór z pojedynczym elektronem, który nie może usiedzieć w miejscu i chce reagować dalej, natychmiast). Rodniki są wyjątkowo naenergetyzowane i reaktywne, więc reagują z czym się da (w reakcjach
dysproporcjonowania, rekombinacji lub przeniesienia pojedynczego
elektronu). Jest
też więcej scenariuszy – wszak w środowisku reakcji, którym tym
razem są włosy ludzkie na upale, znajduje się tlen. On także, mając charakter dirodnika, chętnie przyłącza się do zabawy.
Wróćmy
do samego włosa i jego natury. Składa się głównie z keratyny, ta
natomiast z różnych aminokwasów. Między innymi z cysteiny.
Cysteina zawiera grupę tiolową SH, której obecność odpowiada za
zdolność do tworzenia mostków siarczkowych. Wspomniane mostki są
ważne, bo odpowiadając za trzeciorzędową strukturę białka – a
więc za strukturę i wytrzymałość włosów. Niestety, cysteina
dość ochoczo utlenia się pod wpływem światła do kwasu
cysteinowego:
u góry - cysteina, na dole - kwas cysteinowy [źródło obu: Wikipedia]
Cierpi na tym ogólna kondycja włosów, zwłaszcza wytrzymałość. Spora grupa funkcyjna z kilkoma tlenami sprawia też, że włosy są bardziej polarne, co w praktyce oznacza, że łatwiej
chłoną wilgoć z otoczenia, pęcznieją i zaczynają niemiłosiernie
się puszyć.
Oczywiście,
nie tylko tiolowa grupa cysteiny może ulegać fotooksydacji. Podobne
problemy dotyczą np. fenolowej grupy tyrozyny lub disiarczkowej
obecnej w cystynie. Skutki dla oka i grzebienia są jednak z grubsza podobne.
Fotochemicznej
degradacji ulega także barwnik włosów – melanina. Tutaj skutkiem
jest rozjaśnienie lub przynajmniej, wrażenie utraty nasycenia
koloru włosów. Niestety, pigmenty wprowadzone z farbą do włosa, również bywają bardzo podatne na fotoutlenianie i często
okazują się jeszcze mniej trwałe niż ich naturalny barwnik.
Ochrona
włosów przed zgubnymi skutkami nadmiaru słonka polega na
dostarczeniu substancji, które przereagują z wolnymi rodnikami
powstającymi w keratynie i utworzą rodniki stabilniejsze, reagujące
znacznie wolniej. Takim sposobem wolniej zajdą wszystkie reakcje, niechcianych produktów (czyli w tym wypadku zmian w strukturze włosa), powstanie mniej, a fryzura po wakacjach będzie bardziej przypominać tę, z którą się na nie wybieraliśmy.
Przykładami
takich ,,strażników” jest witamina E (hojnie dodawana do wielu kosmetyków) lub chlorek trimetyloaminocynamidopropylu.
Włosom
przysłuży się też to, co wprawdzie nie wychwytuje rodników, ale
zawsze najskuteczniej chroni głowę – jej zawartość ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz