poniedziałek, 7 września 2015

Czy domowe sposoby mają prawo działać - jajka vol.II

Białko, o którym było poprzednio, nie ma aż tak rozbuchanej kosmetycznej sławy.
Żółtko za to obrosło w legendy,szczególnie, jeśli chodzi o pielęgnację włosów. Skóry mniej, ale również w coś tam obrosło, podobno odżywia suchą cerę, wygładza drobne zmarszczki, utrzymuje nawilżenie.
Pewnie powody, żeby je o to podejrzewać, są, bo skład ma ciekawy.

High-tech w slow opakowaniu
Białka. Około 16% zawartości. Między innymi foswityna o właściwościach przeciwutleniających, co brzmi równie dobrze, kiedy pomyśleć o działaniu wewnętrznym (antyrakowe), jak i zewnętrznym (przeciwzmarszczkowe).
Lipidy. Około 32%. Interesujące lipidy, rzekłabym – kosmetyczna wyższa półka. Mam w tym momencie na myśli fosfolipidy mające zdolność tworzenia liposomów – swego rodzaju maleńkich zbiorniczków na składniki rozpuszczalne w wodzie (których wchłanianie w skórę jest trudne i dość mocno ograniczone). Liposomy naśladują budowę błon biologicznych, w związku z czym dobrze dogadują się z naszą hydrofobową skórą, wprowadzając wgłąb substancje aktywne (np. kwas hialuronowy, witaminę A i mnóstwo innych pozytywnie działających związków).
W transporcie substancji aktywnych przez komórki naskórka pomaga również jeszcze jedna grupa związków zawartych w jajku – lipoproteiny.

Różne formy powstające w roztworze wodnym naturalnych surfaktantów zawartych m.in. w żółtku jaja kurzego – jest i liposom [źródło:Kurczewski B., 2006, Ekstrakcja fenoli w obecności wybranych surfaktantów, Praca doktorska, Wrocław]

Odżywcza maska czy raczej naturalne czyścidło?
Czyżby żółtko było cudownym panaceum dla skóry? I tak i nie. Struktury związków o których piszę mają bowiem oprócz tego wszystkiego właściwości związków powierzchniowo czynnych. Trochę się pienią, ale przede wszystkim świetnie emulgują tłuszcz, a więc pozbawiają naszą skórę warstwy sebum i trzeba przyznać, że robią to bardzo...hmmm...dokładnie. Skoro lecytyna z żółtek pomaga utrzymać w majonezie pokaźne ilości oleju w postaci emulsji, to i ze skóry (lub włosów) potrafi sporo tłuszczy związać i przenieść do spłukującej je wody.

Jak to wygląda w praktyce?
Pomimo pokaźnej ilości legend o jajku jako dobroczynnym, głęboko nawilżającym, odżywczym (i co tam jeszcze) środku jedno widzę na pewno – faktycznie doskonale myje. Czy odżywia?

Mam cerę mieszaną i furorę zrobiła u mnie także maseczka z żółtka , szczególnie w obszarze strefy T. Wprawdzie policzki nie są po niej aż tak ściągnięte jak po maseczce z białka, jednak do suchej cery raczej bym go nie polecała. Oczyszczająco jednak działa i co najfajniejsze, także daje efekt photoshopa.

Nigdy nie odważyłam się też nałożyć maski z samego żółtka na włosy – z prozaicznej przyczyny – wcześniej (szczęśliwie) postanowiłam umyć sobie nim głowę. I co tu dużo mówić, nie dość, że skórę głowy elegancko domyło i uniosło włosy (super efekt!), to jeszcze zmyło z nich olej i lekko przesuszyło. Po jakiejś minucie delikatnego rozprowadzania! Włosy jednak nie były szorstkie i nieprzyjemnie tępe w dotyku (jak to bywa po umyciu środkami z coco glucoside/lauryl glucoside), ale dość gładkie, tylko, że wyraźnie brakowało im nawilżenia i emolientu (bardzo podobna sprawa jak po laminowaniu żelatyną).

Jeśli więc jakiś śmiałek decyduje się na tradycyjną maseczkę z żółtka (i oleju rycynowego oraz soku z cytryny), to polecam mu gorąco przed pierwszym użyciem mocno skrócić czas działania albo pokusić się na dobry początek tylko o mycie. Albo jak to z laminowaniem – dodać odżywki, ulubionego oleju i postawić na wersję maski mniej tradycyjną i mniej ryzykowną ;)

Polecam do poczytania więcej o:
-liposomach i ich użyteczności
-biosurfaktantach
-jeszcze raz o biosurfaktantach
-i składzie jajek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz