piątek, 20 października 2017

Olejki eteryczne - co i jak? Bezpieczeństwo stosowania

Sporo ostatnio było postów lekkich i przyjemnych. ,,Saga" o olejkach eterycznych może momentami taka nie być, chociaż będę się starać ;) We wstępie dość powiedzieć, że olejki eteryczne to jedne z najciekawszych substancji stosowanych do produkcji kosmetyków i perfum. Dlaczego? Jak dla mnie, jest tak, ponieważ:

-olejki eteryczne są koncentratem wielu substancji, bogatą ucztą chemii organicznej (nawet wykwalifikowany chemik, po analizie wykonanej dobrym sprzętem, z dostępem do sporej bazy danych, niekoniecznie rozpozna wszystkie składniki, które tworzą taki olejek)
-mają niesamowite, czasem naprawdę piękne zapachy
-wywieraja silne działanie na skórę (nie na skórę też, ale nie zaleca się stosować ich doustnie i/lub namiętnie wdychać ;)
-sporo z nich ma właściwości bakteriobójcze, więc w jakiejś mierze można nimi zakonserwować kosmetyk



Czym jest olejek eteryczny?

Dobre pytanie ;) Pachnącą, szybko parującą cieczą, otrzymaną z różnych części roślin. Może pochodzić z destylacji z parą wodną, może być też ekstraktem (w sensie: produktem ekstrakcji, bo nie każdy ekstrakt roślinny to olejek eteryczny). O samych destylacjach i ekstrakcjach mogłabym pisać do pojutrza, ale przecież nie o tym miał być wpis ;) Grunt, że wiemy, że z roślin, że dobrze paruje, mocno przemawia do zmysłu węchu i że to mieszanina ciekawych związków (czyli m.in. terpenów, aldehydów, kwasów, fenoli, estrów eterów i innych)
Na pierwszy ogień w ruch idą kwestie podstawowe: związane z bezpieczeństwem stosowania. Bo o bezpieczeństwie trzeba wspomnieć od razu. Z grubsza, każdy z nas wie, że olejków nie zaleca się bezpośrednio na skórę, że nie zaleca się kobietom w ciąży, dzieciom, że nie zaleca się doustnie. Wyjaśnijmy sobie, czemu tak jest:
To, czy coś nam zaszkodzi, zależy od tego, ile tego zjemy/użyjemy na skórę. Olejki eteryczne to nic innego, jak esencja tego, co siedzi w roślinie. Bez zdrewniałych części, bez zielonych soków, bez wody i wypełniaczy. Czy zjedzenie kilku kilogramów ziół mogłoby być zupełnie obojętne dla zdrowia? Powiecie: ,,przeciez nikt tu nie mówi o jedzeniu, tylko wcieraniu w skórę". Macie rację, ale tylko częściowo. Składniki olejków dostają się do naszego organizmu nie tylko przez połknięcie, ale także przez skórę i kiedy je wdychamy.

Olejek - chemiczne i toksykologiczne tabu

W olejku eterycznym mamy na ogół sporo związków, zwykle liczymy je w dziesiątkach lub setkach. Łatwo się domyślić, że część z nich wzbudzi większe zainteresowanie badaczy, a część zostanie odłożona do zbadania ,,na później".
Załóżmy, że interesują nas terpeny. W tej grupie znajdziemy terpeny iście ,,celebryckie" (szczególnie te zawarte w konopiach ;), a są też takie, które nie maja nazwy i których struktura nie została dokładnie poznana ani opisana.
To, że sami nie wiemy, co siedzi w olejku eterycznym, daje do myślenia.To trochę tak, jak byśmy wpadli do apteki i poprosi o białą tabletkę. Nie ma etykiety, nie ma danych, nie ma informacji co i jak. Ale podejdźmy do sprawy ze spokojem - ten przypadek to związki, których w popularnych olejkach jest naprawdę niewiele - pozostałe znamy nieźle.

Co wiemy o składnikach olejków?

Część wywiera niewielkie działanie na nasz organizm, natomiast część jest dla niego bezlitosna. Pamiętacie, kiedy pisałam o dawce LD 50? Wartość LD 50, służy do tego, żeby określić, jak toksyczny jest związek. W przybliżeniu informuje, że połowa istot wykorzystanych do badań, nie przeżyła kontaktu z podaną dawką związku/substancji. Podaje się ją w mg/kg masy ciała. Ogółem, jeśli ta wartość jest mniejsza niż 200mg/kg masy ciała, to uważa się, że substancja jest toksyczna, a jeśli jest większa i mieści się między 200 a 2000mg/kg masy ciała, to określamy ją ,,tylko" szkodliwą.
No to zerknijmy na tę skromną infografikę z paroma przykładowymi związkami zawartymi w olejkach eterycznych:



[tym razem grafika mojego autorstwa, ale gdyby ktoś chciał sam zerknąć do bazy, zapraszam: TUTU, TU, TU, TU i TU]

Trzeba przyznać, że wartości LD50 plasują się bardzo różnie. Od toksycznego tujonu po nie(klasyfikowany jako)szkodliwy limonen.

Dawki w tabeli są podane dla myszy lub szczurów, natomiast zapisane ponizej działanie dotyczy już organizmu człowieka. Wszystkie są podane dla pojedycznych związków, jak się domyślacie, sprawa komplikuje się, kiedy w olejku mamy ich kilkadziesiąt...

Część olejków ma działanie kancerogenne (tych nie dopuszcza się do stosowania w kosmetykach), część wpływa na gospodarkę hormonalną, jeszcze inne na to, co dzieje się na skórze.
Lubicie zapach cytrusów? Uważajcie na nie w kosmetykach do twarzy lub kiedy macie bardzo wrażliwą skórę. Produkty utleniania limonenu mają silny potencjał drażniący, a dodatkowo, w połączeniu z promieniami słonecznymi mogą powodować przebarwienia. Nie polecam także cytrusów (poza mandarynką) do kąpieli czy po peelingu - naskórek, z którego dopiero co zmyliśmy ochronne sebum, prawdopodobnie zaprotestuje.
To może inny przykład. Kojarzycie nasiona chia, prawda? Szałwia hiszpańska, mimo, że uznana za superfood, jest odradzana osobom z problemami hormonalnymi lub ciężarnym. Również używanie olejku szałwiowego niekoniecznie przysłuży się w ciąży lub osobom cierpiącym na schorzenia hormonalnie przebiegające z nadmiernym wydzielaniem estrogenu.

Jakieś ogólne zasady?

1. Z umiarem. Olejek eteryczny do kąpieli, masażu, kosmetyków do twarzy, pasty do zębów i dodany do inhalacji? Jeśli tak własnie wygląda u Ciebie pielęgnacyjna codzienność, wiedz, że możesz sobie zaszkodzić.

2. Rozcieńczone. 20 kropli na 100ml olejku bazowego wystarczy.

3. Nie w ciąży. Część olejków może utrudnić utrzymanie ciąży, część zaszkodzić dziecku.

4. Nie dla dzieci. Dzieci sa małe, niewiele ważą i mają małe wątróbki. Znacznie łatwiej je zatruć monoterpenami.

5. Jeśli masz powazne problemy zdrowotne (rak, epilepsja, choroby nerek, wątroby i układu nerwowego), ustal to z lekarzem i zwiększaj sam swoją wiedzę. Co nieco o wpływie olejków na epilepsję znajdziesz na przykład TUTAJ, a na różnego rodzaju nowotwory TUTAJ. Zawsze jest to jakaś podstawa, żeby zagadać z medykiem.

A co z gotowymi kosmetykami?

Wszystkie te fakty wpływają na decyzje, że niektóre olejki nie powinny być stosowane wcale w perfumach i kosmetykach, a część może, ale z dość restrykcyjnym limitem. Czy kojarzycie instytucję o nazwie International Fragrance Association (IFRA)? To ci, którzy dbają o bezpieczeństwo składu substancji zapachowych. W związku z tą dbałością nie możemy np. spotkać w handlu kosmetyków z naturalnym olejkiem eterycznym z werbeny (podrażnia) lub drzewa cade (jest rakotwórczy), a tylko bezpiecznymi związkami, które naśladują zapach tych roślin. Ale nie tylko IFRA bez sentymentów ,,przetrzepuje" składniki. Robi to także Naukowy Kosmitet do Spraw Bezpieczeństwa Konsumentów. Dodatkowo, każdy kosmetyk przed wprowadzeniem na rynek jest oceniany pod kątem bezpieczeństwa stosowania przez osobę safety assesora. Jeśli więc chodzi o gotowe kosmetyki, o ile używamy ich zgodnie z
przeznaczeniem i zalecaną częstotliwością, możemy spać spokojnie.

Tak sobie teraz myślę, że całość posta zabrzmiała może trochę złowieszczo, ale kolejna część na pewno wniesie więcej optymizmu. W końcu to, co skuteczne musi być traktowane poważnie. A skuteczność lejków eterycznych jest więcej niż dobra.



3 komentarze:

  1. sama osobiście nie używam olejków eterycznych. Chyba że są już w składzie jakiegoś kosmetyku.

    dodaję do obserwowanych :) W wolnej chwili zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba dodać jeszcze, że niektóre olejki mogą zwiększać wrażliwość skóry na światło, na przykład olejki cytrusowe, które są wyciskane ze skórki, zawierają furanokumaryny mogące wywołać nawet poparzenia słoneczne (jeśli olejek cytrusowy jest destylowany, to już nie), podobnie działa arcydzięgiel.

    ps. Fajny blog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Też z przyjemnością do Ciebie zaglądam :)
      Szczególnie zdradziecka, biorąc pod uwagę zawartość furanokumaryn o których piszesz, wydaje się być bergamotka (nie pamiętam już, w którym czasopiśmie mignął mi niedawno dość szczegółowy skład, ale wiem jedno: mimo, że lubię ten zapach, do kosmetyków raczej nie użyję ;)

      Usuń