Właściwie nic szczególnego, ale
czemu by trochę się nie ujawnić – oto moje osobiste włosy. Dość
grube, ale bardzo rzadkie (6 cm w obwodzie kucyka), koszmarnie
wysokoporowate od samej nasady, naturalnie brązowe, ale dołem
farbowane na ciemny turkus. Tak jak na dwóch pierwszych zdjęciach wyglądają po uwolnieniu ich z upięcia klamrą z ząbkami. Podatne tak, że idealnie proste są jedynie po myciu, zanim nie tknie ich żadne akcesorium typu gumka, klamra itp.)
Jako, że z natury (czyli kiedy nic z
nimi nie robię) wyglądają mniej więcej sto razy gorzej (tj. wręcz
kruszą się w palcach), są obiektem chuchania, dmuchania, mojej
osobistej fascynacji i wybujałej pielęgnacji. I chociaż skromne,
to bardzo je lubię, chcę o nich wiedzieć jak najwięcej i chętnie
dzielę się z wrażeniami ze stosowania wybranych kosmetyków (na
wypadek, gdyby wpadł tu ktoś równie porowaty ;)
(fryzura z trzeciego zdjęcia to
superprosty w wykonaniu, oszukany warkocz, do którego instrukcji
odsyłam do samego źródła (czyli naj, naj, naj bloga, jeślichodzi o pomysły na fryzury).
Myślę, że Twoje włosy mają duży potencjał, gdybyś pozbyła się kilku centymetrów końcówek i wzbogaciła pielęgnację o jakieś oleje (o ile Twoja pielęgnacja tego elementu nie zawiera) to mogą stać się naprawdę piękne. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też wierzę, że jeszcze coś da się z nich wyciągnąć.
UsuńPijają sporo oleju (przed każdym myciem) i to faktycznie środek, który najlepiej na nie działa :)