Oczywiście nic w tym dziwnego, że
polecam, bo oba są dosyć znane i mają sporo zastosowań.
Producenci wprawdzie nie wspominają o nakładaniu na włosy, ale u
mnie używane solo i do tuningowania masek, odżywek i wcierek, przyniosły świetne efekty. Składy są dość krótkie i
przejrzyste, co typowe dla produktów aptecznych.
Linomag maść, Ziołolek
Jest jeszcze krem, ale to maść
zdobyła moje uznanie.
Skład prezentuje się tak:
Lini oleum virginale to nic
innego, jak olej lniany z pierwszego tłoczenia – znakomite źródło
nienasyconych kwasów tłuszczowych, świetnych dla skóry i dla
wiecznie suchych, wysokoporowatych, zniszczonych włosów
Lanolina bezwodna jest
mieszaniną tłuszczy i cholesterolu pochodzenia zwierzęcego.
Domyślam się, że to zdanie nie ma wielkiej mocy zachęcającej ;)
A jednak! Lanolina jest bardzo dobrze wchłaniana przez skórę, bo
wykazuje duże powinowactwo do sebum. Jakby tego było mało, wiąże
wodę, więc przyczyni się do nawilżenia włosów, robiąc to
znacznie delikatniej niż typowe humektanty (osoby dla których puch
jest dużym problemem pewnie zwrócą na to uwagę). Poza tym, to
dobry emolient o małej lotności.
Wazelina biała – mieszanina
węglowodorów parafinowych (zawierających ok. 20-25 atomów węgla
w cząsteczce). Emolient dobrze zabezpieczający przed wyparowaniem
wody z naskórka lub włosów, jeden z najmniej uczulających.
Maści linomag używam jako zamiennika
oleju (głównie przed myciem lub w małej ilości do maski).
Niewielka ilość, rozgrzana w dłoniach rozprowadza się na włosach
bezproblemowo. Co mi on daje i dlaczego po prostu nie użyję samego
oleju lnianego (który przecież sam w sobie jest super)?
Powinnam chyba kiedyś pokazać różnicę
;)
Najprościej można określić to tak:
ten specyfik to wizualne obniżenie porowatości. Czyli: dociążone
końcówki, brak przesuszenia drugiego dnia po myciu, mniejsze
odkształcenia po nocnej fryzurze, niesamowity połysk.
Kupienie w aptece to żadne ryzyko,
jest tani i w razie czego posłuży jako krem do rąk. A jeśli macie
na stanie Małego Człowieka, to polecam sposób konwencjonalny ;)
Panthenol żel Gorvita
Nie wdawajmy się w szczegóły i przejrzyjmy skład:
Panthenol to jeden ze składników
witaminy B5, biologicznie czynny: przyspiesza gojenie ran i bierze
udział w regeneracji komórek. Wiąże wodę i utrudnia jej
odparowanie, jest więc humektantem i emolientem.
Aloe Vera Extract – ekstrakt z
aloesu. Przypisuje się mu wiele właściwości (które najczęściej
mają tylko niektóre gatunki, a spora część z nich naukowo nie
została potwierdzona wcale), za to z pewnością nawilża.
Propylene Glycol (na zdjęciu
widzimy przecinek tuż za Propylene, który uznaję za błąd w
druku, ponieważ zapis w przypadku tego typu produktu nie miałby
najmniejszego sensu) to substancja o działaniu nawilżającym.
Kosmetycznie podobny we właściwościach do gliceryny, swojej
bliskiej koleżanki (mającej w cząsteczce jedną grupę
hydroksylową więcej).
Gliceryna – nawilżacz
(humektant)
Carbomer , często z podaną
cyferką, to hydrofilowy polimer będący pochodną kwasu akrylowego.
Jest zagęszczaczem. Odpowiada za żelową konsystencję żeli do
włosów lub utrzymującą się powłokę nawilżającą w kroplach
do oczu.
Trietanolamine –
trietanoloamina, zwykle używana jako środek emulgujący oraz
powierzchniowo czynny lub regulator pH (ma pH zasadowe). Może
podrażniać, jednak nadal jest często stosowana, szczególnie w
produktach do włosów, detergentach, i kosmetykach kolorowych.
Allantoin (alantoina) –
pochodna mocznika, pH ma jednak kwasowe. Używana w maściach i
kosmetykach (szczególnie dla dzieci) ze względu na swoje łagodzące
i przeciwzapalne działanie. Dla niektórych osób bywa jednak
czynnikiem podrażniającym.
Menthol – alkohol terpenowy,
chłodzi, pachnie, lekko znieczula.
Polysorbate 20 (Polisorbat 20) –
etoksylowana pochodna estrów kwasu laurynowego i sorbitolu; związek
o kosmicznej budowie, który wiąże wodę (może w kosmetyku być
humektantem), zagęszcza, zmniejsza napięcie powierzchniowe na
granicach faz (więc bywa emulgatorem, detergentem lub środkiem
ułatwiającym zwilżenie powierzchni) a ponadto zwiększa
rozpuszczalność olejków eterycznych i terpenów w kosmetyku.
PEG-20 – kolejny etoksylowany
związek, używany w charakterze nawilżacza, emulgatora i
rozpuszczalnika oraz zagęszczacza
Glyceryl laurate (monogliceryd
kwasu laurynowego) - zmiękczacz, surfaktant, emolient i konserwant
Tocopherol – tokoferol,
składnik wykazujący czynność biologiczną (wit. E),
przeciwutleniacz spowalniający psucie się fazy tłuszczowej
kosmetyku
Linoleic acid (kwas linolowy) to
wolny nienasycony kwas tłuszczowy, trochę nawilża i dobrze
zatrzymuje nawilżenie.
Retinyl Palmitate – jedna z
form witaminy A. Stymulator odnowy skóry. Warto pamiętać o tym, że
jest jedną z substancji bardziej szkodliwych podczas ciąży.
DMDM Hydantoin – konserwant.
Niestety, jak to większość konserwantów, niektóre osoby
podrażnia.
Niektóre składniki brzmią świetnie,
inne przerażająco (trzeba mieć jednak świadomość, że często
występują w kosmetykach drogeryjnych oraz aptecznych). Mnie żel
Gorvity przydaje się do skalpu oraz do tuningowania masek. Mam
alergię kontaktową na wiele ziół, a wypadanie włosów czasem
chciałabym jednak trochę ograniczyć. Jakiś czas temu zauważyłam,
że w moim przypadku w walce z wypadaniem i w walce o pobudzanie
wzrostu włosów, dają radę się kosmetyki z pantenolem, stąd
pomysł sięgnięcia po ten żel.
Zawiedziona nie jestem. Żel ląduje na
skórze, podtuningowana nim maska na włosach, po spłukaniu całość
głowy jest zadowolona, a włosów w odpływie znacznie mniej.
Macie jakieś typy jeśli chodzi o
nie-włosowe produkty, których używacie do włosów?
Używam linomagu i będę go używać cały czas dopóki nie odpieluchuje córki, co pewnie nastąpi jak będzie miała z 3 lata albo i więcej znając jej charakterek ;)
OdpowiedzUsuńWg mnie linomag wygrywa nawet z Weleda która jest tępa w rozsmarowywaniu i moim zdaniem słabo zabezpiecza przed wilgocią w pieluszce.
Spróbuję użyć linomag u na włosy.
Jakim szampanem zmywasz oleje? Ja używam za każdym razem Barwy z sls zeby miec pewnosc ze olej sie zmyje.
U nas też Linomag królował przy córce i synowi też nie smaruję pupy niczym innym ;) Najlepsza maść, po prostu miażdży konkurencję ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o szampon, to właściwie z moich wysokoporowatków olej zmywa się bajecznie łatwo po prostu wszystkim (mam tak suche i kruche włosy, że po łyżce oleju mogłabym po godzinie wszystkich wrabiać, że oleju wcale nie było). Wydaje mi się jednak, że o ile nie masz bardzo łatwych do obciążenia włosów, można spróbować szampon z sls spróbować rozcieńczyć albo wybrać łagodny. Oleje wbrew pozorom zmywają się dość łatwo i nie trzeba do tego silnego szamponu.
Ja znalazłam linomag w postaci (chyba?) czystego oleju lnianego - czy on będzie inny niż ten który kupuje w sklepie zielarskim lub od "chłopa" na bazarku?
OdpowiedzUsuńhttps://www.doz.pl/apteka/p8045-Linomag_plyn_na_skore_70_g
Też wydaje mi się czystym olejem. Różnić działaniem się nie powinien, ale konsystencja i zapach pewnie będą nieco inne. Każdy producent/dostawca inaczej filtruje, obrabia i przechowuje olej, a w przypadku lnu tą różnicę da się wyczuć. Sama często mam do czynienia z olejem z dzikiej róży i co dostawca to olej - inny kolor, inny zapach, smak i (niestety) czas psucia się. Marka farmaceutyczna raczej zjełczeje wolniej niż spożywczy - mają swoje kilkuetapowe procedury filtrowania, żeby produkt wytrzymał standardowy czas (1-3 lata) na półce.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń