piątek, 3 lutego 2017

Czy maseczka w płachcie jest lepsza od zwykłej? Czy maseczka hydrożelowa działa skuteczniej?

Popularność ,,maseczkowych" filmów na YouTube w poprzednim roku zadziwia. Testy Glamglow albo maski magnetycznej - całkiem do zrozumienia, ale żeby nakładać na twarz klej z poli(alkoholu winylowego) w imię usunięcia zaskórników? Z drugiej strony, co kto lubi, istnieją wszakże skóry niewrażliwe i pancerne ;) 
Moją uwagę przykuła jednak znacznie większa niż kilka lat temu popularność maseczek - płacht materiału i maseczek hydrożelowych. Są właściwie wszędzie, a sporo osób pyta mnie o to:

Czy maseczka na płachcie materiału lub hydrożelowy płat są skuteczniejsze od zwykłej, nakładanej na twarz? 
Na to pytanie, jak domyśla się bardziej otrzaskany w temacie składów konsument, nie ma jednoznaczniej odpowiedzi. Maseczka na płachcie materiału to nic innego jak po prostu okład, chociaż można go zwać na różne sposoby.

Jest przypadek, kiedy wilgotny okład, szczególnie taki, który długo utrzymuje wilgoć, ma większy sens od zwykłej maseczki. Jest tak wówczas, kiedy chcemy dać głębszym warstwom naskórka substancje nie rozpuszczające się w tłuszczach np. niektóre przeciwutleniacze rozpuszczalne w wodzie (jak antocyjany lub polifenole). Zwykle warstwa rogowa naskórka jest dla nich barierą nie do pokonania. 
Materiał w okładzie ma za zadanie jak najdłużej zatrzymać wilgoć i ciepło, przydatne, kiedy chcemy zwiększyć przepuszczalność wierzchniej warstwy naskórka. Dzieje się tak ze względu na to, że martwe komórki warstwy rogowej, jak na komórki zbudowane z białek przystało, pęcznieją pod wpływem długotrwałego działania wody i w strukturze warstwy rogowej powstaje pewne ,,zamieszanie". Bariera naskórka wzbogaca się nie tylko w wodę, ale przy okazji w pożądane przez nas, substancje aktywne. Podobnie jest z hydrożelem - bardzo długo utrzymuje wilgoć, pod której dłuższym wpływem naskórek robi się bardziej przepuszczalny, szczególnie, kiedy w składzie maski znajdzie się też np. glikol propylenowy lub alkohol. Także - jeśli wysoko w składzie mamy ekstrakt z wina, kawy, nagietka lub zielonej herbaty - można używać życia, maska-okład to dla nich świetna forma stosowania w domowym zaciszu. Zwróćmy przy okazji uwagę na zestaw konserwantów i wybierzmy maseczkę, którą jest w stanie zaakceptować nasz rozsądek - okład zwiększa też przenikalność niepożądanych składników.
Bardzo fajnie w maskach hydrożelowych działa kwas hialuronowy czy kolagen- już niewielkie stężenie, razem z woda dokładnie zwilżającą naskórek, cudownie wygładza skórę. Wprawdzie kwas i kolagen świetnie wygładzają także w zwykłych warunkach, kiedy na przenikanie nie ma szans, jednak jeśli tylko dostaną się odrobinę głębiej (z akcentem na ,,odrobinę" ;), efekt jest znacznie bardziej spektakularny.

Myślę jednak, że są też substancje czynne, które sprawdzą się tak samo lub lepiej w klasycznej maseczce nakładanej na twarz i spłukiwanej wodą. Lepiej nie pokładać nadziei w doskonalszym działaniu masek hydrożelowych i płatów, w których substancjami czynnymi mają być:
- oleje np. słonecznikowy lub masło shea - w zwykłej maseczce, zadziałają tak samo
- glinki - do uzyskania oczekiwanego efektu wystarczy im sama woda, ponieważ najwięcej dobrego robią w ujściu gruczołu łojowego
- pantenol - i bez specjalnego wspomagania ma dobrą przenikalność
- gliceryna - jest jednym z nielicznych składników, które również radzą sobie z barierą naskórka




7 komentarzy:

  1. wszyscy zachwycaja sie maseczkami w plachcie, o ogromnym nawilzaniu. ale nigdzie nie znalazlam o skutkach rozpulchnienia cery, jak rozpoznac itd

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjże się skład im tych maseczek w drogerii. Do tej pory używałam raz, nie pamiętam firmy. Kupiłam natomiast w Hebe płatki pod oczy z l'botici chyba, taka ciemno różową i nie jestem w stanie znieść uczucia ze cos mam przyklejone pod oczy, strasznie mnie drażni.
    Teraz najczęściej używam maskę enzymatyczna z Avy. Kupiłam spirulinę ale jakoś ciągle brak czasu żeby nalozyc na twarz. Przy spirulinie są jeszcze taki minusy ze czesc rodziny ucieklaby na mój widok tzn. córka a część rodziny nie znioslaby tego zapachu tzn. syn i mąż ;)
    Masz jakąś ulubioną maskę w płachcie czy hydrożelową?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą maskę enzymatyczną też bardzo lubię :)
      Płachtę kiedyś wzięłam w TK Maxx, ale szału nie było, za to swego czasu miałam 10 sztuk materiałowych suchych masek, które moczyłam w herbatce z nagietka. A z hydrożeli to mama bierze mi u siebie medbeauty z czerwonym winem (taka niepozorna maska: https://vanitysklep.pl/hydrogel-red-wine-crystal-mask?gclid=CICt-7m3j9ICFQZJGQodEH0Exg). Tę lubię najbardziej. Wrzucam też czasem do koszyka płatki pod oczy, ale moja córa płacze, jak mnie w nich widzi, więc używam po kryjomu ;)

      Usuń
  3. Część
    A możesz polecić cos na rozszerzone naczynka?
    Na nosie i policzkach mam ich mnóstwo, patrzeć na siebie nie mogę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ze tak długo nie odpowiedziałam - jakoś zupełnie umknął mi Twój komentarz w powiadomieniach. Nie mam na razie dużych problemów z naczynkami, ale mama ma - obecnie zachwala po prostu łykanie Rutinosorbinu dwa razy dziennie cały rok, przemywa też twarz zieloną herbatą i sobie chwali.

      Usuń
  4. Nie ma tu chyba takiego znaczenia forma nakładania maseczki co jej skład. Mnie osobiście wygodniej stosuje się maseczki w płachcie ale jeśli kupuję to tylko takie z górnej półki które naprawdę działają i czuć ogromną różnicę już po 20 minutach trzymania na twarzy. Najbardziej lubię koreańskie PIBU, na https://4seasonsbeauty.pl/ mają w ofercie. Ten sklep mi znajoma już dawno poleciła jak szukałam wegańskich kosmetyków z górnej półki. I naprawdę co jeden to lepszy, świetnie moja skóra na nie reaguje.

    OdpowiedzUsuń