wtorek, 11 sierpnia 2015

Silikon vol. II tj. Co zrobić z silikonowym kosmetykiem, który się nie sprawdza

Zarówno w przypadku silikonowych baz jak i serów do włosów zwyczajowo powtarza się, żeby nie przesadzać z wydawaniem na nie pieniędzy, bo silikon to silikon i tak czy siak będzie działać tak samo. Nieprawda to jednak wierutna (nie widziałam jeszcze żadnego kosmetyku siloksanowego bez nie-krzemoorganicznych dodatków, które potrafią dość mocno wpłynąć na zachowanie całości kosmetyku), siloksany również potrafią się różnić i to jak, choćby lepkością, o której poprzednio pisałam. Ach, no i niezbyt ścisłe kryterium, a dla mnie akurat najistotniejsza to sprawa– znam takie, co nie pasują mi i już. Podejrzewam, że aż tak samotna w tym niedopasowaniu osobowym z jednym czy drugim serum nie jestem. Co z tym specyfikiem zrobić, jeśli nie nałożyć na siebie?

Najprościej spróbować i tak nałożyć takie, jak jest– ale na inną część ciała. Serum do włosów jest słabe? Może sprawdzi się jako baza pod makijaż? A może to baza nie odpowiada skórze nawet raz na rok, za to zadowoliłaby włosy?

Pierwszy sposób, co by nie mówić, wymagał trochę szczęścia. Można spróbować czegoś nieco bardziej pewnego – siloksanowe kosmetyki dość szybko zasychają dając relatywnie trwałą i przyjemną w dotyku (tj. niezbyt śliską warstewkę), która chroni przed odparowaniem wilgoci. Czyli wprost wymarzoną dla kremu do rąk na dzień. Większość 'zbyt śliskich' lub 'zbyt tłustych' kremów po dodaniu (już na rękę) małej porcyjki silikonu zaczyna bardziej przystawać swoją konsystencją do pracy manualnej.
Przyznam też szczerze, że nie przepadam za wykonywaniem wielu czynności domowych w rękawiczkach i używam ich tylko czasem przy kontakcie z silniejszymi środkami. Za to już zwykła woda z płynem lub sodą/boraksem niesamowicie wysusza moje ręce – często smaruję je więc po prostu silikonowym serum chwilę przed porządkami i ręce są już po nich w o wiele lepszym stanie niż pozbawione tej ochrony. To jest sposób, którym mogę przehulać każde ilości nielubianego serum.

Silikony całkiem nieźle rozpuszczają olejki eteryczne (spora zawartość terpenów mających rozmaite grupy funkcyjne). Na bazie silikonowego serum da się z powodzeniem przygotować coś na odstraszenie komarów. Nakładanie czystego olejku na skórę, mimo że skuteczny jest wówczas znacznie bardziej, co większych wrażliwców może podrażniać, no i trudniej go wówczas równomiernie rozprowadzić. W wodzie nie rozpuszcza się wcale, natomiast rozpuszczony w oleju ma tłustą konsystencję, której wielu ludzi latem nie znosi. Jeśli jednak wpuścić kilkanaście kropli do silikonowego serum – odstraszacz spełnia swoją funkcję, rozprowadza się łatwo, a skóra jest sucha w dotyku. Polecam olejek eukaliptusowy – zwykle wracam z lasu do domu mając na sobie przynajmniej ze dwa kleszcze, w tym roku – jak dotąd nic.

Silikonowe serum lub baza są superproduktem do szybkiego ,,wypastowania” butów. Zarówno jeśli chodzi o połysk jak i o ochronę. Efekt nieco inny niż uzyskuje się za pomocą pasty, ale serum już nie raz uratowało równomierny kolor moich skórzanych butów przy kontakcie z rozmaitymi chemikaliami. Podejrzewam, że jest też w stanie co nieco zmniejszyć przemakanie. Moze się też przydać do innych skórzanych (i nieskórzanych) przedmiotów, żeby co nieco poprawić ich wtgląd lub o prostu nabłyszczyć.

Robicie może mydełka albo świeczki w różnych kształtach? Przed wlaniem do formy spróbujcie przesmarować ją cieniutko serum albo bazą. Moje mydełka są po takim potraktowaniu znacznie bardziej skore do opuszczenia foremki (nawet jeśli jest to tylko przycięta butelka po napoju).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz